#146. „PRZED KOŃCEM ZIMY” – Bernard MacLaverty
„Przed końcem zimy”
Gatunek: powieść obyczajowa
Autor: Bernard MacLaverty
Tytuł oryginalny: Midwinter Break
Wydawnictwo: Agora
Liczba stron: 280
Okładka: twarda
Cena rynkowa: 39.99 zł
Ocena: 9/10
Zawsze, gdy otrzymuję do recenzji taką pozycję, czuję najgłębszy sens tego, co robię, czyli polecania Wam naprawdę ciekawych pozycji książkowych. Nie rozgraniczam literatury na ambitną i wyłącznie rozrywkową. Wychodzę z założenia, że dobra literatura może również być świetną rozrywką i odwrotnie – świetna rozrywka może być dobrą literaturą, nawet jeśli należy do tego lżejszego kalibru. Wszak nie każdy z nas, po natłoku codziennych obowiązków, odnajduje się najlepiej, na przykład, w głębokich rozważaniach filozoficznych. Aczkolwiek chylę czoła przed takimi czytelnikami.
Wracając jednak do tematu. „Przed końcem zimy” to jedna z najpiękniejszych pozycji, z jakimi miałam do czynienia. Geniusz autora powieści tkwi w prostocie przekazu, co jednak nie pozbawia jego stylu poetyki. Według mnie to właśnie jest przepis na trafianie z literaturą z tzw. „górnej półki” do przeciętnego czytelnika, jakim jestem ja, czy Wy (mam nadzieję, że nikogo nie uraziłam). Nie czuję się znawczynią literatury, choć nie mogę sobie odmówić, a wręcz czuję potrzebę czytania takich pięknych i ważnych powieści. Po ich lekturze czuję się lepszym człowiekiem 🙂
Zresztą, oceńcie sami.
***
POSTACI
Stella i Gerry – starsze małżeństwo u schyłku życia, rozprawiające się z własnymi demonami z przeszłości.
FABUŁA
Stellę i Gerry’ego poznajemy w momencie, jakkolwiek banalnie to brzmi, wyjazdu na urlop. Właściwie w jego przededniu, kiedy to możemy przyjrzeć im się nieco bliżej, bowiem już w trakcie przygotowań do wylotu ukazują się nam ich prawdziwe charaktery. I problemy. Już wtedy dostrzegamy, że ta idealna z pozoru, urocza, zgodna dwójka, nie czuje się ze sobą dobrze. Wybór docelowego miejsca jest dość nietypowy: mamy środek zimy, a para naszych bohaterów udaje się do wietrznej i mroźnej Holandii, do Amsterdamu. Jednak nic tu nie jest przypadkowe. To Stella zaplanowała wyjazd. Ma do zrealizowania plan. Chce dotrzymać złożonego czterdzieści lat temu słowa. A Gerry? Gerry ma jeden cel: napić się. Napić się i zapomnieć.
Czy ten związek przetrwa? Te plan Stelli powiedzie się i zacznie nowe życie? Po prostu przeczytajcie.
DLA KOGO
„Przed końcem zimy” to nie jest łatwa powieść, ale tylko z tego względu, że nie znajdziecie w niej wartkiej akcji i licznych dialogów. To cudowna pozycja dla lubujących się w pięknym języku, w delikatnie snutych opowieściach i z pozoru zwykłych, a tak niezwykłych bohaterach. To kocham: historie z życia wzięte o ludziach, których każdego dnia mijamy na ulicy, o których nic nie wiemy, a przecież każdy z nich niesie w sobie trudną historię, walczy ze swoimi własnymi demonami. Jak my wszyscy.
PODSUMOWANIE
Kochani, jak cudownie zamknąć powieść z poczuciem, że oto przeczytało się coś prawdziwie wartościowego. To uczucie na wagę złota. Uwielbiam czytać. Połykam książkę za książką. Wiem, że z Wami jest podobnie. Jednak odpowiedzmy sobie na pytanie: kiedy ostatnio czuliśmy, że przeczytaliśmy coś naprawdę godnego uwagi, coś co zostanie w nas na długo? No właśnie. Dlatego jestem tak szczęśliwa, że spotkałam się z twórczością niezwykłego Bernarda MacLaverty. Sposób, w jaki pisze o swoich bohaterach, ta czułość, to zrozumienie – urzekły mnie, zachwyciły. Kiedy zaś przeczytałam ostatnie zdanie tej powieści, słowa wypowiadane przez Gerry’ego na temat Stelli, uroniłam łzy. Nigdy jeszcze nie czytałam tak pięknych słów o drugim człowieku, pełnych prawdziwej, dojrzałej miłości… Mam wrażenie, że to gotowy scenariusz na sztukę teatralną. Marzę o tym.
Szczerze polecam.
Za możliwość przeczytania powieści dziękuję Wydawnictwu Agora.