#64. „SZPILKI ZA MILION” – Izabela Szylko
Ocena: 7/10
Autor: Izabela Szylko
Wydawnictwo: Burda Książki
Liczba stron: 300
Okładka: miękka ze skrzydełkami
Cena rynkowa: 39.90 zł
Nie tak dawno wspominałam Wam, że czuję tęsknotę za kryminałami, że po dłuższej przerwie muszę koniecznie do nich wrócić. Niezwykle rzadko otrzymuję książki z tego gatunku od wydawnictw. Być może nie kojarzą mnie z mroczną duszą, a raczej z różowymi filiżankami i przytulnymi kocami, ogromnie więc ucieszyłam się z propozycji Wydawnictwa Burda, ponieważ postanowili obdarować mnie dwoma mocnymi tytułami: kryminałem i mrocznym thrillerem. O pierwszym z nich opowiem Wam dzisiaj 🙂
„Szpilki za milion” autorstwa Izabeli Szylko, dziennikarki, scenarzystki, pisarki i reżyserki (w zależności od potrzeb), to przewrotna komedia kryminalna, w której nic nie jest takie, jakim się wydaje. Książkę wzięłam do rąk i odłożyłam dopiero w momencie, w którym zamknęłam ostatnią stronę. Nie pamiętam, kiedy ostatnio taka sytuacja miała miejsce. Ale, ale, nie przynudzam dłużej i przechodzę czym prędzej do sedna mojej recenzji.
POSTACI
Jacek Sparowski (czy nie kojarzy Wam się z pewnym znanym piratem?) – pechowiec, którego życie w ciągu jednego dnia staje na głowie. To jednak dopiero początek jego problemów…
Misiek – wierny przyjaciel Jacka.
Lola Marini – była żona Jacka i jego utrapienie, celebrytka, właścicielka tytułowych szpilek, uosobienie wszystkich najgorszych cech postaci „znanych z tego, że są znane”. Zdecydowanie najbarwniejsza postać tej powieści.
Szpilki warte milion – oto prawdziwy główny bohater!
KSIĄŻKA
Jacek Sparowski pozornie ma wszystko. Ot, złoty chłopiec, urodzony pod szczęśliwą gwiazdą. Sielanka kończy się w momencie jego ślubu. Życie naszego bohatera staje na głowie, nieszczęście goni nieszczęście, a pech zdaje się nie mieć końca. Kiedy nareszcie do Jacka uśmiecha się los, nie oznacza to bynajmniej stagnacji w jego codzienności. O, nie, nic z tych rzeczy. Wisienką na torcie zdaje się być niespodziewane pojawienie się byłej żony Jacka, Loli Marini, która prawdziwie namiesza w jego życiu. A wszystko obracać się będzie wokół niezwykle kosztowych, ekskluzywnych szpilek.
DLA KOGO
To zabawna pozycja z „przymrużeniem oka” kierowana do fanów kryminałów, ale równie dobrze będą się przy niej bawić miłośnicy w zasadzie każdego gatunku: od powieści obyczajowych, po romanse. Jeśli planujecie weekend, podczas którego zrelaksujecie się przy lampce wina (ja, jako alkoholowa abstynentka, zadowolę się gorącą herbatą) i lekkiej, ale wciągającej lekturze, zaopatrzenie się w „Szpilki za milion”, będzie strzałem w dziesiątkę.
PODSUMOWANIE
Już tak mam, że zawsze z pewną obawą podchodzę do egzemplarzy recenzenckich, a wiąże się to z tym, że kiedy sama wybieram książkę w księgarni, wiem, czego od niej oczekuję. Kiedy natomiast otrzymuję książkę na zasadach współpracy recenzenckiej, wiem o niej tak naprawdę niewiele, z wyjątkiem tego, co przedstawi mi na jej temat wydawnictwo, a wiadomo, że o własnej książce napisze dobrze. Nic w tym dziwnego. Przyznam Wam jednak, że biorąc tę książkę do ręki, byłam pewna, że nie stracę przy niej czasu. Nieskromnie przyznam, że moja czytelnicza intuicja rzadko się myli, tak było i w tym przypadku 🙂 Począwszy od cukierkowej, różowej okładki (ubóstwiam róż!), na wnętrzu kończąc, podobało mi się w niej niemalże wszystko: wielowarstwowa intryga, wartka akcja, świetnie skonstruowane postaci (na szczególną uwagę zasługuje Lola). Nie jest to oczywiście powieść ambitna, trzeba być tego świadomym, ale uśmiechałam się szeroko podczas lektury, zrelaksowałam, przeczytałam w ekspresowym tempie i odłożyłam, mając świadomość dobrze spędzonego czasu. Uwaga! To pierwszy kryminał, jaki przeczytałam… bez trupa!
Znakomita powieść rozrywkowa.
Polecam serdecznie.
Wasza Margot
Za egzemplarz recenzencki dziękuję Wydawnictwu Burda.
Blog LADYMARGOT.PL został wyróżniony przez SEE BLOGGERS w corocznym rankingu 100 najpopularniejszych polskich blogerów.
Ależ jestem ciekawa tej pozycji!
No nie …. siedzę i śmieje się jak szalona … Jacek Sparowski, a to numer 😀 😀 😀
Chyba sięgnę po nią, bo nieźle się ubawiłam na starcie 😉
Koniecznie muszę po nią sięgnąć 🙂 Dobre poczucie humoru to ja uwielbiam.
To prawda powieść lekka, łatwa i jakże przyjemna. Całkowity relaks i dobra zabawa. Jak wspomniałaś, nie jest to nie wiadomo jakie dzieło, ale czytając je nie ma się uczucia zmarnowanego czasu i to jest w tym wszystkim najważniejsze.
Pozdrawiam
KSIĘGOZBIÓR