112. „PIERSI. PORADNIK DLA KAŻDEJ KOBIETY” – dr Kristi Funk

 

Ocena: 10/10
Gatunek: poradnik
Autor: Kristi Funk
Tytuł: Piersi. Poradnik dla każdej kobiety
Tytuł oryginalny: Breasts. The Owner’s Manual. Every Woman’s  Guide to Reducing Cancer Risk, Making Treatment Choices, and Optimizing Outcomes
Wydawnictwo: Otwarte
Liczba stron: 452
Okładka: miękka ze skrzydełkami
Cena rynkowa: 44,90 zł

PREMIERA: 3 października 2018 r.

 

Dziś przedstawiam Wam książkę, którą czytało mi się niełatwo, a mimo tego jest ona najważniejszą dla mnie pozycją przeczytaną w tym roku. Nie miałam z nią problemów ze względu na to, iż jest to poradnik, czy przez to, że napisana jest w sposób toporny. Nic z tych rzeczy. To książka, którą czyta się raz, dwa. Uroniłam nad nią łzę z powodu tematu, który nam serwuje. Rak piersi to najczęstsza przyczyna zgonów wśród kobiet. Jednak coś Wam powiem: dopóki ten temat nie dotyczy nas samych, naszych bliskich, nie zajmuje naszych myśli. Tak było i ze mną. Zdawałam sobie sprawę z rangi problemu. Dbam o zdrowie, więc raz na pół roku robię USG piersi. Nic jednak nie przygotowało mnie na moment, w którym dowiedziałam się, że sama mam w piersi guzka. Było to miesiąc temu. W tym czasie przeczytałam „Piersi. Poradnik dla każdej kobiety”, cały czas czekając na diagnozę, żyjąc w strachu i permanentnym stresie. Tak jest i w momencie, w którym piszę moją opinię o tej książce. Teraz, kiedy dotykam klawiszy klawiatury. Nadal nic nie wiem, oprócz tego, że nie jestem w stu procentach zdrowa. Nadal czekam. Dlatego też postanowiłam zrobić wszystko, by zachęcić Was do zakupu tej pozycji. By ją promować zrobiłam sobie zdjęcie, na które nigdy w życiu bym się nie zdecydowała. Opowiadam Wam o moich przeżyciach. A wszystko po to, by uchronić Was przed moim doświadczeniem. Gdybym przeczytała tę książkę wcześniej, być może przespałabym więcej nocy…

Pozwólcie, że do wszystkich opinii o tej pozycji i ja dorzucę swoją.

 

***

 

 

O KSIĄŻCE

Zacznę od tego, że to pozycja dla absolutnie każdej kobiety: od nastolatki po kobietę, które młodzieńcze lata ma już dawno za sobą. Dla kobiety zdrowej i dla tej, która boryka się z nowotworem lub go pokonała. Obawiałam się, że ta książka może mnie przestraszyć i wpędzić w nieciekawy stan, od którego już tylko krok będzie mnie dzielił od histerii – pamiętajcie, ze sama mam w piersi guzka i za wszelką cenę staram się żyć z nim normalnie, przynajmniej do momentu, w którym dowiem się, czym on naprawdę jest.

Dr Kristi Funk to amerykańska lekarka, wybitna specjalistka od chirurgii piersi, o której być może słyszałyście przy okazji przeprowadzenia przez nią mastektomii dla Angeliny Jolie. Internet w tym okresie pękał w szwach od krytykowania decyzji aktorki, która według rzeszy kobiet, pozbyła się… swojej kobiecości właśnie. W XXI wieku piersi są nadal synonimem kobiecości, a kobiety masowo powiększają je, by czuć się bardziej atrakcyjne.

Być może zabrzmi to dla Was dość przerażająco, jednak dla mnie, w moim wyobrażeniu, piersi zawsze były siedliskiem choroby. To przez raka piersi zmarła moja prababcia, następnie babcia. Kobiety w mojej rodzinie dziedziczą skłonność do tej choroby. Dlatego cieszyłam się zawsze, że moje małe piersi są po prostu zdrowe. Kiedy i u mnie znaleziono guzka, poczułam na nie wściekłość: „to przez Was wszystkie problemy!”. W pierwszym momencie pomyślałam, że zrobię to, co Angelina Jolie. Lekarka poinformowała mnie nawet, że jeśli zrobię badanie genetyczne i wykaże ono mutację BRCA (czyli odziedziczyłam gen odpowiadający za raka piersi), będę mogła starać się o refundację mastektomii. Dobrze wiecie, że nie tylko ten guzek jest dla mnie problemem – od kilkunastu lat choruję na endometriozę i borykam się z torbielami jajników. Tak, właśnie to zrobię! Nie chcę dłużej żyć w stresie, żyć na krawędzi, że być może dziś padnie na mnie. A później w moje ręce wpadła ta pozycja. I uspokoiła mnie.

 

 

 

Książka została podzielona na cztery części. Otrzymamy w nich konkretne informacje na temat podstawowej wiedzy dotyczącej piersi, następnie zaznajomimy się z kwestiami pozwalającymi obniżyć ryzyko wystąpienia u nas raka. Dowiemy się, co możemy mieć pod kontrolą, co zależy od nas, a czego nie jesteśmy w stanie przewidzieć. Zaś na końcu czekają informacje dla kobiet już chorujących na raka piersi. Jestem więc zdania, że o ile nie zdiagnozowano u nas nowotworu, nie jest konieczne przeczytanie całej książki. A dlaczego o tym piszę? Dlaczego namawiam do czytania selektywnego? Otóż robię to, ponieważ wiem, iż między nami są kobiety podobne do mnie, które „ukojone” informacjami, że nie każdy guzek to rak, a nawet większość guzków nim nie jest, nagle przeczyta o leczeniu raka. I zaczną się nieprzespane noce. Być może dla osób wrażliwych, przestraszonych (jak ja podczas czekania na diagnozę), niekoniecznie powinien być to następny krok. Jeśli już jednak zdecydujecie się na przeczytanie „Piersi” od deski do deski, nie bójcie się – ta pozycja nie ma na celu przestraszenia nas, co mnie niesamowicie miło zaskoczyło. Jej celem jest popularyzowanie informacji na temat profilaktyki raka piersi i uzmysłowienie nam, kobietom, że rak to nie wyrok 🙂 Z tej pozycji bije pozytywne nastawienie, ponieważ to właśnie nasze podejście do choroby jest kluczowe w jej leczeniu. Wiedziałyście o tym? 🙂 Wielokrotnie przekonałam się o tym na własnej skórze.

 

DLA KOGO

Za każdym razem, kiedy wspominam Wam o tej książce, powtarzam do znudzenia, że to pozycja, która MUSI znaleźć w biblioteczce każdej z nas. Nawet, jeśli nie mamy zamiaru jej w tym momencie przeczytać, niech ona tam będzie. Kto wie? Może sięgnie po nią nasza przyjaciółka, mama, babcia, córka? Może chłopak/mąż przejrzy ją i zechce kupić swojej siostrze, matce? To kompendium wiedzy na temat profilaktyki raka piersi, rzekłabym nawet, że to biblia tego tematu. Pozycja obowiązkowa dla każdej kobiety szanującej siebie, swoje życie i zdrowie.

 

PODSUMOWANIE

Czytając tę książkę nie mogłam oprzeć się wrażeniu, że o profilaktyce zdrowotnej opowiada mi dobra kumpela, której wiedza na temat powala. Dzięki temu już od pierwszych stron w stu procentach zaufałam dr Kristi Funk. Zaufałam jej ABSOLUTNIE. Chłonęłam każdą informację, każdy najmniejszy szczegół, który według niej powinien wyryć mi się w pamięci. Nie przestraszyła mnie, być może, czyhającym na mnie potworem, a pokazała w jaki sposób mogę się przed nim bronić i uspokoiła, że ta bestia nie musi mnie dopaść, a jeśli już tak się stanie, mam w sobie ogrom siły, którym mogę ją pokonać. Z okazji coraz bliższych Świąt Bożego Narodzenia sprezentuję tę książkę każdej bliskiej mi kobiecie. Nie wyobrażam sobie dla nich lepszego prezentu i okazania w piękniejszy sposób, że je kocham i mi na nich zależy. To najważniejsza pozycja, jaką w tym roku przeczytałam, a zostanie ze mną do końca świata 🙂  I o jeden dzień dłużej.

Polecam całym sercem!

 

Wasza Margot

 

Za egzemplarz recenzencki dziękuję Wydawnictwu Otwarte.

 

Blog LADYMARGOT.PL został wyróżniony przez SEE BLOGGERS w corocznym rankingu 100 najpopularniejszych polskich blogerów.

Sample Image 2
Udostępnij:
To moje miejsce w sieci, mój wirtualny dom przepełniony wszystkim, co kocham. Mam nadzieję, że poczujesz się tu jak u siebie, znajdziesz masę inspiracji, odnajdziesz spokój i niepowtarzalny klimat. I zostaniesz ze mną na dłużej.Rozgość się :)Ściskam, M.

Odpowiedzi (10)

  • Tak jak napisałam ci w komentarzu na instagramie kupię te książkę mamie na urodziny i obiecuję Ci ze przypilnuje żeby przeczytały ja też moje obie siostry! Recenzja jak zawsze napisana w urzekający mnie sposób 🙂

    Kasia Arnista
    Odpowiedz
    • Kochana, ten komentarz to dla mnie największa nagroda za całą blogową działalność! ❤️❤️❤️

      Odpowiedz
      • Dziękuję Ci za to co robisz. Jesteś wielka! ?❤️

        Kasia Arnista
        Odpowiedz
  • Dzięki Tobie po raz pierwszy pójdę na badanie piersi do lekarza. Inaczej miałabym wyrzuty sumienia obserwując Cię codziennie. Działasz cuda jak widać ?

    iza26111990
    Odpowiedz
  • Choć u mnie w rodzinie żadna kobieta nie chorowała na raka piersi (ani jajnikow etc.), co najwyżej na raka płuc (tu akurat sporo osób); to wiem, że trzeba się regularnie badać. Łatwo powiedzieć, bo o samobadaniu zapominam ale na USG chodzę (tak, nawet w trakcie kp! Bo niektoni nie wiedzą że nie jest to przeszkodą). Może nie teraz ale myślę że kupię chociaż jeden egzemplarz (wspólny dla mnie, mojej mamy, siostry). Dobrzs, że takie książki powstają ? I życzę, by u Ciebie wszystko bylo w porządku z tym guzkiem! ❤️

    Karolina Wiąckiewicz
    Odpowiedz
  • Powiem tak, że rzadko myślę na ten temat. Oczywiście słyszę na ten temat w życiu codziennym. U mnie w rodzinie do tej pory na szczęście nikt nie zmarł na niego. Może dlatego. Do tej pory nigdy nie robiłam USG piersi. Ale to ze względu na to że wydaje mi się że jestem zbyt młoda.

    Agaa W
    Odpowiedz
    • Kochana, nie wiem, ile masz lat, ale jeśli skończyłaś 20, to powinnaś usg piersi wykonywać raz w roku ? To trwa kilka minut, a ratuje życie ? Żyjemy w zanieczyszczonym środowisku, jedzenie nafaszerowane jest chemią. Jesteśmy teraz dużo bardziej zagrożone, niż nasze mamy, babcie.

      Odpowiedz
      • Mam 21 lat skończone. Naprawdę bardzo dziękuję za uświadomienie ?

        Agaa W
        Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zacznij pisać i kliknij Enter, aby wyszukać

Shopping Cart