176. „Zranić marionetkę” – Katarzyna Grochola
„Zranić marionetkę”
Autor: Katarzyna Grochola
Gatunek: kryminał
Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie
Liczba stron: 512
Okładka: miękka
Cena rynkowa: 42,90 zł
Ocena: 7,5/10
Przyznaję się: nie przeczytałam do tej pory ani jednej powieści Katarzyny Grocholi, bestsellerowej autorki, kochanej przez polskie czytelniczki. I chociaż wielokrotnie miałam ku temu okazję (moja babcia zaczytuje się w książkach pisarki), to jakoś nigdy nie było nam po drodze.
I oto, królowa literatury dla kobiet, zaskakuje, jak nigdy dotychczas, oddając w ręce Czytelników… kryminał! Tym, którzy jakimś cudem pani Grocholi nie kojarzą, spieszę wyjaśnić, iż znana była do tej pory z twórczości typowo obyczajowej z domieszką komedii. Wyobraźcie więc sobie miny tych, którzy spodziewali się kolejnej ciepłej, typowo „babskiej” powieści.
Kiedy więc Wydawnictwo Literackie zwróciło się do mnie z propozycją zrecenzowania najnowszej pozycji autorki, oczywiście skorzystałam z okazji. Nareszcie miałam argument, by zapoznać się z jej twórczością. Zaczęłam od kryminału. Czy była to dobra decyzja? A przede wszystkim, czy pisarka poradziła sobie z zupełnie nowym gatunkiem? Na te pytania odpowiem poniżej 🙂
* * *
POSTACI
Natan – policjant prowadzący dochodzenie w sprawie śmierci znanego biznesmena,
Weronika – młoda antropolożka, pomagająca przy śledztwie.
FABUŁA
W jednym z warszawskich luksusowych apartamentów znalezione zostają zwłoki biznesmena. Na pierwszy rzut oka wręcz oczywistym wydaje się, że mężczyzna popełnił samobójstwo. Kiedy jednak miejsce ma fala podobnych zgonów, policja zaczyna podejrzewać, że nie było to po prostu targnięcie się na własne życie udręczonego człowieka, a… świetnie zaplanowane morderstwo.
Śledztwo przejmuje Natan, doświadczony policjant z zasadami. Kiedy przydzielona zostaje mu młoda antropolożka, Weronika, mężczyzna nie ukrywa rozczarowania. Tylko tego mu było trzeba, niedoświadczonej gówniary z ambicjami. Szybko jednak okazuje się, że ta dwójka ma ze sobą wiele wspólnego…
Jak duży wpływ na ich własne życie będzie miała sprawa tajemniczych morderstw?
Nie macie nawet pojęcia, jak wielki…
DLA KOGO?
„Zranić marionetkę” z całą pewnością mogę polecić miłośnikom kryminałów. Nie jest to może rasowy przedstawiciel gatunku, jaki święci teraz triumfy, czyli brutalny, ociekający krwią, w którym to akcja goni przez kartki z prędkością światła, nie ulega jednak wątpliwości fakt, iż jest to prawdziwy kryminał.
Czy polecam powieść miłośnikom autorki? I tak, i nie. Tak, wielbiciele pióra Katarzyny Grocholi odnajdą w najnowszej książce ten charakterystyczny dla niej styl (tak twierdzi babcia), poza tym, jeśli przeczytało się wszystkie tytuły królowej powieści obyczajowych, nie można podarować sobie i tego najnowszego! Jeśli natomiast kochacie panią Grocholę właśnie za ciepłe, zabawne obyczajówki, oj, może rozczarować Was jej najnowsza pozycja. To przygnębiająca, wręcz patologiczna historia. Uważajcie.
PODSUMOWANIE
Przyznaję, było trudno. Na samym początku. Potrzebowałam chwili, by „wgryźć” się w specyficzny, rozwlekły styl autorki. Jednak, kiedy oswoiłam się z nim, najpierw zakochałam się w pięknym języku, którym z taką łatwością operuje pisarka, a następnie wciągnęłam się w samą historię.
„Zranić marionetkę” przygnębia. Mimo że nie mam doświadczeń, które niestety posiadały bohaterki książki, jestem empatyczna i odczuwałam bardzo mocno ich uczucia. Kiedy przewróciłam ostatnią stronę, zatelefonowałam do babci, by podzielić się z nią moją opinią. Byłyśmy zgodne co do jednego: ta powieść nas „przeczołgała”. Z jednej strony jej tematyka na każdym kroku mnie odrzucała, z drugiej zaś strony chylę nisko czoła przed autorką za to, że zdecydowała się poruszyć tak bolesny i niełatwy temat. Porwała się na gatunek czysto rozrywkowy, tymczasem wyciągnęła z niego maksimum, poruszając w czytelnikach całą gamę uczuć. Zszokowała mnie, to na pewno. Spodziewałam się lekkiego czytadła, a otrzymałam mocną pozycję.
Czy polecam? Z całą pewnością tak. Przygotujcie się jednak na fakt, iż nie jest to „typowa” Grochola i nie czyta się tego łatwo, lekko i przyjemnie. A jednak warto.
Za możliwość przeczytania powieści dziękuję Autorce oraz Wydawnictwu Literackie.
Blog LADYMARGOT.PL został wyróżniony przez SEE BLOGGERS w corocznym rankingu 100 najpopularniejszych polskich blogerów.
Oczywiście słyszałam o tej autorce. Ale do tej pory nie wpadła w moje ręce żadna jej powieść. Po przeczytaniu Twojej recenzji, a zwłaszcza opisu fabuły zaczęłam się zastanawiać, dlaczego taki tytuł ma ta powieść ?
Może się skuszę skoro dobra. Kiedyś czytałam „Nigdy w życiu” jednak było to bardzo dawno