#51. „Dżender domowy i inne historie” – Hubert Klimko – Dobrzaniecki
Ocena: 8/10
Autor: Hubert Klimko – Dobrzaniecki
Wydawnictwo: Noir Sur Blanc
Oprawa: miękka
Liczna stron: 160
Hubert Klimko – Dobrzaniecki – postać nietuzinkowa. Filozof, teolog i filolog… islandzki. Nominowany do Literackiej Nagrody Nike i Paszportów Polityki. Autor ceniony, dlatego tym bardziej wstyd mi się przyznać, że do tej pory nie miałam przyjemności zapoznać się z jego twórczością. Kiedy więc niezastąpione w tej sytuacji Wydawnictwo Noir Sur Blanc zaproponowało mi współpracę recenzencką przy najnowszej pozycji autora „Dżender domowy i inne historie”, poczułam, że to przeznaczenie i wreszcie znakomity powód do tego, by z twórczością tegoż autora się zapoznać.
Przyznam, że kompletnie nie wiedziałam, czego się spodziewać, lecz byłam pewna jednego: potrzebuję ambitnej lektury, czegoś, co skłoni mnie do myślenia, „odchamienia” po serii romansów, które ostatnimi czasy recenzowałam. I choć absolutnie ich nie krytykuję, co zresztą możecie przeczytać w moich recenzjach, to zdecydowanie potrzebowałam zmiany gatunku.
Czy ten zbiór opowiadań spełnił moje oczekiwania? O tym przeczytacie poniżej.
BOHATEROWIE
Po raz pierwszy recenzuję zbiór opowiadań i mam z tym pewien problem. Zdecydowanie ciężko wymienić mi bohaterów ośmiu utworów, które składają się na tę pozycję. Wspomnę tylko, że znajdziecie wśród nich: mężczyznę, który padł ofiarą przemocy domowej… ze strony kobiety (tak, to się zdarza, niestety wciąż mało się o tym mówi), pewnego Chińczyka zmagającego się z zabawną z pozoru fobią, a nawet samego Poncjusza Piłata żałującego szczerze swoich przewinień. Czeka na Was cały przekrój osobowości.
FABUŁA
Jest i śmiesznie, i na serio. Poważne, wbrew pozorom tematy, przedstawione nam zostały w sposób niekiedy przewrotny, zabawny, nieoczywisty. Podczas czytania miałam ciągłe wrażenie, że autor mnie prowokuje, że chce wzbudzić we mnie sprzeciw, gniew, zmobilizować do ustosunkowania się do danych wydarzeń, sytuacji, do włączenia się w dyskusję, do wyrobienia sobie opinii. I chyba za to najbardziej cenię tę pozycję. Opowiadań zawartych w tej książce absolutnie nie możemy czytać jak, ot, takie zwykłe historyjki. Jeżeli będziemy tego świadomi już na wstępie, wyciągniemy z lektury znacznie więcej, niż mogłoby się nam początkowo wydawać.
DLA KOGO
Dla miłośników krótkich form. Dla lubiących eksperymenty z gatunkami, zawsze otwartych na twórczość wybitną. Jeśli szukacie dobrej literatury, jednocześnie łatwo przyswajalnej – ta pozycja jest dla Was.
PODSUMOWANIE
Podobno „Dżender domowy i inne historie” nie należą do tych najlepszych dzieł autora, jednak nie mnie to oceniać, choćby z tego prostego powodu, iż jest to moje pierwsze z nim spotkanie, a zdecydowanie zaliczam je do udanych. Nie czytam może zbyt wielu opowiadań, ponieważ jak sami pewnie zauważyliście, na rynku wydawniczym nie znajdziemy raczej tego typu pozycji, a już na pewno nie na listach bestsellerów. Jednak bezgranicznie kocham Alice Munro, która bez wątpienia jest mistrzynią krótkiej formy, dlatego bez krzty strachu czy niepewności podchodziłam do najnowszej książki Huberta Klimko – Dobrzanieckiego. I słusznie, ponieważ wprawdzie w dwie, trzy godziny z nią się uporałam (chociaż chyba nie jest to odpowiednie określenie), lecz był to czas niezwykle owocny – moje szare komórki pracowały nareszcie na pełnych obrotach!
Szczerze polecam Wam ten niepozorny zbiór opowiadań, jako znakomitą kurację oczyszczającą dla umysłu.
Wasza Margot
Za egzemplarz recenzencki dziękuję wydawnictwu Noir Sur Blanc.
Blog LADYMARGOT.PL został wyróżniony przez SEE BLOGGERS w corocznym rankingu 100 najpopularniejszych polskich blogerów.
Już dawno nie czytałam takich opowiadań i chętnie po coś tego pokroju bym sięgnęła. Ciężko czasem jest uchwycić sens opowieści na kilkunastu stronach, a jeśli się już komuś to uda, to wychodzą potem z tego piękne dzieła 🙂
Dziękuję Ci za tę recenzję 🙂 Sama bardzo lubię opowiadania i chętnie po nie sięgam, choć zdecydowanie za rzadko. Pisałam ostatnio u siebie, że mam w planach na jesień dwa zbiory opowiadań właśnie, więc kto wie – „Dźender domowy” też będzie miał swój czas 🙂
Mi niestety Munro nie przypadła do gustu, czytałam dwie jej książki i coś mi w tych krótkich formach nie pasuje… Ale na pewno jej nie skreślam i dam szansę jeszcze niejeden raz 🙂