#117. „RÓWNONOC” – Anna Fryczkowska
Ocena: 9/10
Gatunek: powieść obyczajowa
Autor: Anna Fryczkowska
Tytuł: Równonoc
Wydawnictwo: Od Deski Do Deski
Seria: NA F/AKTACH
Okładka: miękka ze skrzydełkami
Liczba stron: 288
Cena rynkowa: 36,00 zł
Kiedy pierwszy raz wzięłam do rąk „Równonoc”, byłam pewna, że mam do czynienia z ciężkim reportażem, który zapamiętam, oj, zapamiętam na długo. I tak się stało, pomyliłam się jednak w jednej kwestii – nie był to reportaż. Widziałam wiele opinii zbulwersowanych czytelników, którzy przyzwyczajeni do pozycji wydawanych przez Wydawnictwo Od deski do deski, poczuli się oszukani, gdyż otrzymali… fikcję literacką. Ja jednak chylę przed nim czoła. To moje pierwsze spotkanie z książką wydawaną przez wspomniane wydawnictwo i już zamówiłam kolejne z serii „Na F/Aktach”. Nie ma dla mnie znaczenia czy to reportaże, czy też nie. Dla mnie liczy się dobra pozycja, która wyryje mi się w pamięci. A w przypadku „Równonocy” tak właśnie było.
Do wszystkich opinii dorzucam więc kilka słów od siebie.
***
POSTACI
Głównymi bohaterami powieści są rodzice „marcowych chłopców”, czterech nastolatków, którzy zaginęli w Zachodniopomorskiem w marcu w latach 1998-99.
FABUŁA
Marzec. Koniec lat dziewięćdziesiątych dwudziestego wieku. W Rewalu, Starym Drawsku i Łobzie ginie czterech nastolatków. Słuch o nich zanika. Do dnia dzisiejszego nie wiadomo, co spotkało „marcowych chłopców”. Brano pod uwagę utonięcia, świadomą ucieczkę z domu, porwanie przez zwyrodnialca. Zdarzenia te stanowiły inspirację dla autorki, Anny Fryczkowskiej, do napisania powieści. Powieści, która wstrząsa, łamie serce i pozostawia w oszołomieniu. To obraz rozpaczy rodziców czekających na powrót dzieci. To walka, niemoc, a następnie pogodzenie się z losem, ze stratą, aż do utracenia nadziei, bo to ona umiera ostatnia. I umarła.
Mamy tu relację nie tyle dramatu bliskich, ale także niekompetentnych, zamiatanych pod dywan, śledztw. Autorka pod obserwację bierze również rodziców, ich stan psychiczny po stracie dzieci. To kwestia, która bolała mnie najbardziej, która rozdzierała mi serce przez niemal całą lekturę, a nie pamiętam, bym tak mocno przeżyła ostatnio jakąkolwiek pozycję książkową. Bym kiedykolwiek jakąś tak przeżyła.
Powieść podzielona jest na siedemnaście faz. Każda z nich poświęcona jest nowym aspektom dotyczącym zaginięć, kolejnym, wciąż namnażającym się niewiadomym, kolejnym pytaniom, wspomnieniom i emocjom wybuchającym nam niemal w samo serce.
Do samego końca nie wierzyłam, iż jest to wyłącznie fikcja.
DLA KOGO
Dla każdego. Każdego, kto po przeczytaniu mojej opinii poczuł, że to książka, po którą musi sięgnąć. Dla czytelników, którzy nie boją się emocji i wstrząsu. Dla tych, którzy cenią sobie wartościową lekturę, zapadającą mocno w pamięć.
PODSUMOWANIE
Gdybym kilkukrotnie, poprzez obsesyjne poszukiwanie odpowiedzi, nie utwierdziła się w tym, iż fabuła powieści jest fikcją literacką, nie byłabym w stanie w to uwierzyć. Nie, kiedy tak mną wstrząsnęła. Nie, kiedy po jej skończeniu nie mogłam spać, rozmyślając o tym, z czym przed chwilą przyszło mi się zmierzyć. Rozumiem w tym momencie czytelników, którzy po skończeniu książki, kiedy dowiedzieli się, iż fabuła została stworzona na potrzeby powieści, poczuli się oszukani. Kiedy tak mocno w coś uwierzysz, tak bardzo przeżyjesz, nie wybaczysz, że okazało się nieprawdą. Warto jednak w tym momencie uświadomić sobie z jak świetną pozycją mieliśmy do czynienia. Jestem pod ogromnym wrażeniem autorki, jej surowego stylu, przejmującej historii, jaką stworzyła.
Chapeau bas!
Wasza Margot
Za egzemplarz recenzencki dziękuję Wydawnictwu Od deski do deski.