34. „Dziewczyna, którą kochałeś” – Jojo Moyes
Witajcie Kochani!
Ta recenzja miała pojawić się jakiś czas temu, jednak kilka spraw pokrzyżowało mi plany. W każdym razie wracam i już dzielę się z Wami moja opinią na temat książki niespodzianki od wydawnictwa Znak (Między Słowami). Zastrzegam jednak, że nie z powodu faktu, iż książka była miłym podarunkiem jestem nią tak zauroczona 🙂
No cóż, już troszkę Wam zdradziłam…
Jak wspomniałam, „Dziewczyna, którą kochałeś” była dla mnie totalnym zaskoczeniem. Trafiła do mnie przed Świętami, przepięknie zapakowana, przewiązana różową kokardą, z dołączonymi do niej tęczowymi kredkami i przepysznymi czekoladkami. Tak więc pierwsze wrażenie było spektakularne.
Przyznaję, że mam pewną słabość do książek autorstwa Jojo Moyes. „Zanim się pojawiłeś” i „Kiedy odszedłeś” czytało mi się wyśmienicie, jednak „Dziewczyna, którą kochałeś” w żaden sposób nie przypominała poprzednich książek autorki. Jakież było moje zaskoczenie, kiedy na łamach tej pozycji przeniosłam się w czasy… I wojny światowej! Ale po kolei.
Dziewczyna o olśniewającej urodzie i głodzie życia, którą była Sophie, odeszła. Bajka się skończyła. Wybuchła wojna. Niegdyś u boku męża malarza, mieszkająca w artystycznym Paryżu. Teraz walczy o przetrwanie w małym francuskim miasteczku, prowadząc restaurację i utrzymując siostrę, brata i dzieci, tęskniąc rozpaczliwie za ukochanym. Z powodu ogromnej miłości do męża, zawiera tragiczną w skutkach transakcję i… jej historia się urywa…
… a my przenosimy się do czasów współczesnych i poznajemy Liv, naszą nową główną bohaterkę, której historia przeplata się z losami Sophie za sprawą pewnego tajemniczego obrazu – Dziewczyny, którą kochałeś. Życie nie oszczędza Liv, która po stracie wielkiej miłości, próbuje odzyskać równowagę, co nie do końca się jej udaje (czujecie tutaj pióro Moyes?). Nagle, za sprawą pewnego mężczyzny, niespodziewanie pojawiającego się w jej życiu, na barki Liv spada poważny problem, który wydaje się nie do pokonania, Jednak wbrew nadziejom na zwycięstwo postanawia się z nim zmierzyć, za wszelką cenę. Czy podoła? Czy poświęci uczucie, co wydaje się nieuniknione? Sprawdźcie 🙂
Nic więcej na temat fabuły Wam nie zdradzę, ponieważ jest ona niezwykle smakowita. Nie chcę zepsuć niewątpliwej przyjemności, jaką odczujecie czytając tę pozycję. Przyznaję, że z jej przyczyny pochłonęłam książkę w ciągu dwóch dni, co od pewnego czasu mi się nie zdarza (no cóż, brak czasu…).
Jojo Moyes i jej „Dziewczyna, którą kochałeś” to nowa kategoria literatury kobiecej, literatury romantycznej. To nie puste, cukierkowe postaci i ich wydumane perypetie, a niezwykle złożone osobowości z realnymi problemami i dramatycznymi zdarzeniami, które na nie spadają, a ich historie, co istotne, nie zawsze kończą się happy endem. Jeśli jednak porównamy pozostałe powieści Moyes (wbrew pozorom „Dziewczyna, którą kochałeś” nie jest najnowszą powieścią autorki, ukazała się bowiem na brytyjskim rynku już pięć lat temu!) z „Dziewczyną”, możemy doznać niemałego szoku, gdyż nie przypomina ona absolutnie żadnej z nich. Nie popadajcie jednak w przerażenie, to wyszło jej na dobre, a my czytając tę powieść nadal czuć będziemy pióro cudnej Moyes, choć w całkowicie innej odsłonie.
Polecam Wam gorąco „Dziewczynę, którą kochałeś” 🙂 To moje trzecie spotkanie z autorką i jak na razie ulubione. Pozycja idealna na długie, zimowe wieczory.
A jakie są Wasze wrażenia? Wolicie poprzednie książki Jojo Moyes, czy jednak, podobnie jak w moim przypadku, ta zrobiła na Was najlepsze wrażenie? Dajcie znać 🙂
Wasza Margot
Ocena: 8/10
Autor: Jojo Moyes
Wydawnictwo: Znak (Między Słowami)
Blog LADYMARGOT.PL został wyróżniony przez SEE BLOGGERS w corocznym rankingu 100 najpopularniejszych polskich blogerów.
Udostępnij:
Odpowiedzi